DrAcKo |
Wysłany: Poniedziałek 01st 2005f Sierpień 2005 04:57:04 PM Temat postu: Virtua Tennis |
|
Takiej gry było mi trzeba! Stwierdzam to z całą stanowczością. Już dawno tak świetnie się nie bawiłem żadną gra komputerową. Virtua Tennis powaliła mnie, zniewoliła i ciągle nie daje żyć. Zresztą nie tylko mnie, bo i moi znajomi oszaleli na jej punkcie. VT to wspaniała zabawa dla każdego fana gier.
Przeciętny Polak z tenisem ma do czynienia praktycznie tylko wtedy, gdy zdarzy mu się obejrzeć relację w telewizji. Zazwyczaj dzieje się tak, kiedy gra Martina Hingis, Anna Kurnikowa, Jelena Dementiewa. Siada się wtedy przed telewizorem, bierze piwo w rękę i ogląda jak młode i atrakcyjne kobietki biegają po korcie odbijając piłkę.
Fani gier komputerowych mają trochę lepiej, albowiem sami mogą brać udział w wirtualnych meczach tenisa. Jedną z gier, która im to umożliwia, jest wydana w 2000 roku na konsolę Dreamcast, a ostatnio przeniesiona na komputery PC – Virtua Tennis.
Jeśli ktoś miał okazję zapoznać się z dreamcastową wersją tegoż produktu, to uczulam go na wstępie, że wersja PCtowa nic a nic się od niej nie różni. Virtua Tennis na "blaszaki" to zwykła konwersja jej wersji konsolowej, Fakt, poprawiono grafikę, ale do samej gry nie dodano ani krztyny nowych pomysłów.
Mimo braku dodatków i dwuletniego stażu w branży, VT prezentuje się znakomicie. W grze mamy ma szansę wcielić się w rolę jednego z kilku najbardziej znanych tenisistów świata i z czasem, po wielu dniach treningów, kupnie osprzętu i kilkudziesięciu meczach, awansować do światowej elity tenisa.
Z samego początku nasz zawodnik nie prezentuje zbyt wysokiego poziomu. Brakuje mu sporo umiejętności, dysponuje niezbyt dobrym sprzętem, nie ma żadnego doświadczenia. Dopiero serie ćwiczeń z maszyną, kilka sparingów i kupno lepszego naciągu itp., przygotują go do długiej serii turniejów na całym świecie. Oczywiście wstęp na taki turniej nieco kosztuje, wobec czego warto nie wydawać na głupoty ciężko zarobionych na treningu i w sparingach pieniędzy.
Jeśli znudzi się nam tryb kariery, możemy w dowolnej chwili rozegrać małe "Tour de korty", składające się z serii 6 meczów na sześciu różnych nawierzchniach (glina, trawa, asfalt, tworzywo sztuczne itp.). A gdy i to okaże się zbyt długim okresem czasu spędzonym z rakietą w dłoni, nic nie stoi na przeszkodzie ku temu, aby "machnąć" tylko jeden mecz.
O ile tryb kariery można rozegrać wyłącznie w pojedynkę, to tryb ARCADE i EXHIBITION posiadają opcję gry w kilku graczy. Singiel to dwie osoby, debel - cztery. Jeśli dysponujemy rozgałęziaczem USB, klawiaturą i trzema padami, to przy jednym komputerze możemy zgromadzić aż 4 osoby i rozegrać mecz debla, jakiego dawno już nikt nie widział.
Najlepszym trybem gry jest jednak multiplayer. Osobiście testowałem grę w sieci lokalnej, kiedy grałem z trzema kumplami. Cztery osoby, 4 komputery i Virtua Tennis to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Chociaż moi ziomkowie nie przepadali nigdy za tenisem, po kilku chwilach od zapuszczenia gry wiedziałem, że zmienili swoje zdanie na temat tego sportu. W trybie sieciowym gra po prostu rządzi, dostarczając graczom tyle rozrywki, co dziesięć innych gier razem wziętych.
Głównym czynnikiem, który tak mocno przyciąga gracza, jest widowiskowość rozgrywki. Postacie tenisistów wyglądają bardzo dobrze. Są świetnie animowane i posiadają całkiem spory zasób dostępnych zagrań, dzięki czemu na korcie obserwuje się czasami naprawdę nietuzinkowe uderzenia i popisy szybkości, zwinności i siły.
Komputer należy raczej do wymagających przeciwników. Całe szczęście, że istnieją aż cztery poziomy regulacji jego umiejętności. Pierwszy z nich to bułka z masłem – do pokonania nawet dla bardzo początkujących. Drugi poziom to całkiem wymagający przeciwnik, który potrafi brzydko zaskoczyć nieprzewidywalnym zagraniem. Trzeci – tylko dla wyjadaczy. Czwarty poziom strach uruchamiać. Na całe szczęście obsługa gry nie jest trudna. Do opanowania mamy raptem kursory plus 2 klawisze odpowiedzialne za uderzanie rakietą (dolne i lob). Nie jest to jak widać skomplikowany system nawigacji, co z pewnością pozwoli zagrać w VT mniej doświadczonym graczom, czy nawet zupełnym komputerowych laikom, którzy w życiu klawiatury w ręku nie mieli. Możliwość uderzania piłki na kilka sposobów i w dowolnym kierunku, jest dodatkowym atutem, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
Akcje często kończą się widowiskowymi i odbiciami wykonywanymi ostatkiem sił. Czasem się udają i piłka jest w stanie poszybować nad bezradnym przeciwnikiem, stojącym tuż przy samej siatce. Czasem jednak piłka leci za nisko, a przeciwnik kończy wymianę pięknym ścięciem. Smecz, dokładny forehand czy backhand, albo lob, także stanowią silną broń. Na szczęście w VT nie istnieje żadne tajne zagranie, które wykończy każdego przeciwnika. Największym atutem jest nasza kreatywność, umiejętność poruszania się na korcie i wyczuwanie możliwych zagrań, które w danej chwili ma do dyspozycji nasz przeciwnik. Jeśli uda nam się ta trudna sztuka, zwycięstwo będzie naprawdę blisko.
Jakie błędy czy niedopatrzenia znajdziemy w Virtua Tennis? Hmm... Przede wszystkim brakuje w nim kobiet. Same chłopy normalnie. Jim Courier, Carlos Moya, Jewgienij Kafielnikow, Tomas Johanson. A gdzie są siostry Williams, gdzie Jennifer Capriati, gdzie Hingis? Eh, szkoda, że twórcy gry przy przenoszeniu ją na „blaszaki” zapomnieli dodać kobiałki. Byłoby wtedy zupełnie inaczej. Można by wtedy było zagrać miksty, partie solowe przeciwko kobiecie. A tu nic. Sama płeć brzydka.
Doczepić się można także do podkładów muzycznych. Nie, żeby były źle dobrane, bo ich wybór jest całkiem trafny, jednakże są to za krótkie. Kawałek nie zdąży się jeszcze dobrze rozwinąć, a już jest zapętlany i leci od początku. Jest jeszcze trzecia wada, tym razem utajona – gra straszliwie pożera czas. Nie obejrzy się człowiek, a okaże się, że przed grą spędził godzinę albo i dwie.
Cenega, wprowadzając Virtua Tennis do swojej oferty, zrobiła bardzo dobre posunięcie. Gra jest bowiem przednia. Pozwala mile spędzić czas, nie jest brutalna, każdy jest w stanie opanować system sterowania. Co najlepsze, można w nią zagrać z kolegą czy koleżanką, ojcem czy matką i to wszystko na tym samym komputerze! Gorąco polecam. |
|